
Ostatnia sobota października to dla większości członków Lidera czas spędzony na pielgrzymce „Biegiem do Maryi”. W poprzednich latach jesienna edycja biegu odbywała się do Niepokalanowa. W tym roku potrzebowaliśmy odmiany i nasz wybór padł na Sanktuarium Matki Bożej w Loretto koło Wyszkowa.
Nowa zmieniona trasa pielgrzymki zachęciła wielu biegaczy nie tylko z Winnicy i okolic. Na bieg zapisało się aż 58 osób co jest dotychczasowym rekordem. Kiedy pojechaliśmy pierwszy raz do Loretto i poznaliśmy siostry, które opiekują się Sanktuarium wiedzieliśmy, że ten wybór to strzał w dziesiątkę i że ta pielgrzymka będzie wyjątkowa. Niezwykła życzliwość sióstr, otwartość na nas, radość z tego, że chcemy przybiec do Maryi oraz ogromna pomoc w organizacji i urok tego miejsca utwierdziły nas w przekonaniu, że Loretto to wspaniały cel do pielgrzymowania.



Trasa biegu została poprowadzona tak, żeby było przede wszystkim bezpiecznie, ale też i pięknie. W dużej części była to trasa leśna, niezwykle urokliwa jesienią. Całość trasy wyniosła 64 km. Jak zawsze biegliśmy w sztafecie pokonując odcinki o długości około 5 km. Tegoroczna trasa pielgrzymki biegła przez Bulkowo, Lipniki, Pułtuski rynek, Bartodzieje, Sadykierz, Dąbrówkę, Wyszków i Kamieńczyk. Bezpieczeństwo uczestników jest dla nas zawsze priorytetem dlatego bardzo cieszymy się, że wszyscy odrobili pracę domową, zapoznali się wcześniej z trasą i nikt się nie zgubił.
Pielgrzymka biegowa to nie tylko wydarzenie sportowe i kolejne zawody. To jest niezwykły czas spotkania z samym sobą i z Bogiem obecnym w drugim człowieku. Wielu biegowych pątników pierwszy raz wzięło udział w tej inicjatywie, ale każdy niezależnie od stażu czuł się jak w bliskiej rodzinie. Pomimo zmęczenia i bólu panowała wśród nas niezwykła życzliwość, radość i poczucie bycia jedną wspólnotą. I taki jest właśnie cel tych pielgrzymek – żeby być razem, razem pracować, razem modlić się i sobie pomagać i ładować akumulatory tym poczuciem Bożej obecności wśród nas.


Pokonywanie dziesiątek kilometrów w biegu nie jest łatwe i przyjemne, ale daje ogromną satysfakcję, że możemy robić to co kochamy, a nasz trud ofiarowywać w intencji bliskich i potrzebujących. W tym roku szczególnie chcieliśmy się modlić w intencji osób uzależnionych od alkoholu. Patrząc na nasze rodziny i bliskich znajomych widzimy jak alkoholizm zbiera żniwo w postaci życiowych tragedii, rozbitych rodzin, nieszczęśliwych dzieci. Osoby, które dotknęła ta choroba nie są często w stanie same sobie pomóc dlatego tylko modlitwa i wiara innych może je podnieść i poprowadzić do uzdrowienia. W Ewangelii czytamy o paralityku, którego przyjaciele zanieśli do Jezusa, pełni determinacji pokonali wielki tłum spuszczając jego ciało przez dach i prosząc o uzdrowienie. Wierzymy, że nasza modlitwa o trzeźwość konkretnych osób, w których intencji biegliśmy, jest takim właśnie aktem głębokiej przyjaźni i miłości, dzięki której Jezus będzie mógł ich uzdrowić z choroby alkoholowej.
Każdy z nas pątników miał również swoje własne intencje. Jedni chcieli być sami i przeżyć ten czas na wewnętrznej modlitwie, inni dziękując za swoje życie i Bożą opiekę, jeszcze inni chcieli pokonać siebie i swoje bariery. Ilu pątników tyle intencji, myśli, przeżyć i doświadczeń. Jedno była dla nas wspólne. To nie były zawody sportowe i rywalizacja, to była nasza wspólna droga do Maryi, aby zanieść jej nasze słabości, grzechy, prośby, dziękczynienia.
„25.10.2023 – data, która na zawsze pozostanie dla mnie szczególna. Rocznica śmierci mojej mamy. Chciałam przeżyć ten dzień w sposób wyjątkowy – w ciszy, skupieniu oraz wokół moich myśli (…) Dla mnie nie liczyły się tak bardzo kilometry. Najważniejsze było przeżycie duchowe – rozmowa z samą sobą i wspomnienie mamy w ciszy poranka i drogi. Dystans był tylko tłem, drugim planem… ale udało mi się przebiec aż 60 km – w skupieniu, ze łzami, ale też z ogromnym spokojem w sercu. To była moja forma pielgrzymowania. Moje „dziękuję” i „pamiętam”. Do Sanktuarium dobiegłam zmęczona fizycznie, ale wewnętrznie lżejsza. I wiem, że mama była gdzieś obok”. (Marta)

„W biegu uczestniczyli zarówno doświadczeni biegacze, jak i osoby, które po raz pierwszy łączyły sport z pielgrzymką. Wiele osób mówiło, że to niezwykłe doświadczenie – połączenie wysiłku fizycznego z duchowym skupieniem i wspólnotą. Po kilku godzinach biegu, zmęczeni, ale szczęśliwi, dotarliśmy do sanktuarium w Loretto. Na mecie czekała na nas Msza Święta, podczas której dziękowaliśmy Bogu za siły, pogodę i bezpieczne dotarcie. Na ołtarzu złożyliśmy nasze intencje. Myślę, że dla każdego z nas w trakcie tej pielgrzymki były też chwile trudne. Na pewno w głowie pojawiały się pytania: „Po co mi to?”. Ale w trudnych chwilach pojawiało się wsparcie grupy. Wiem, że ta pielgrzymka, to nie był tylko sport. To była droga spotkania – z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą. Nauczyłam się, że wiara i wysiłek fizyczny mogą iść w parze, że można się modlić, gdy brakuje tchu, i że każdy krok – jeśli jest ofiarowany – ma sens. Z Sanktuarium w Loretto wróciłam zmęczona, ale szczęśliwa. Z nadzieją by wrócić tam znów – nie tylko nogami, ale przede wszystkim sercem. Pielgrzymka biegowa do Loretto to nie tylko sportowe wyzwanie, ale przede wszystkim wyjątkowe przeżycie duchowe. Każdy z nas miał swoje intencje. Ja ofiarowałam ten wysiłek za moją rodzinę, cierpliwość i o odwagę w podejmowaniu dobrych decyzji”. (Ela)
„(…) dałem radę przebiec cały dystans, czyli 64 km i zarazem pobiłem swój rekord o 14 km. Na mecie, taki wyczerpany, na mszy pomodliłem się za całą moją rodzinę i za zdrowie dla nich i oczywiście na mecie byłem ogromnie szczęśliwy z tego, że to zrobiłem (…) Tak więc na koniec chce powiedzieć ,że jestem bardzo szczęśliwy, że zrobiłem to co miałem zrobić i nie poddałem się i dobiegłem do końca. Dwie osoby zrobiły pełny dystans, a z nimi ja, jako trzeci”. (Mateusz)
„Każdy z nas biegnie w jakimś celu, są to na pewno różne cele: duchowe, moralne, osobiste. Spotykamy na trasie różne przeszkody, walczymy ze swoimi słabościami, pokonujemy lęki, poranną ciemność i wiele innych, żeby dotrzeć razem w jedno miejsce i ofiarować nasz trud Matce Bożej. Mamy różne doświadczenia jako ludzie takie, jak bardzo różni jesteśmy, lecz refleksje po pielgrzymce zostają w naszej pamięci na bardzo długo (…) Pielgrzymka to czas w którym trochę trzeba się skupić na sobie i zapytać się siebie co jest moją mocną stroną? Czy rzeczywiście to co robię jest dla mnie dobre? Czy warto walczyć o to co chcę zdobyć? Czy może coś innego jest ważne? Ważne jest zawsze to co mamy w naszym sercu, do czego mamy dar i o to trzeba zadbać, o nasze prawdziwe pragnienia. (…) Każdy dzień jest czasem dla nas i jest to wielki dar, który mamy w sposób pozytywny wykorzystać. Uczestnictwo w pielgrzymce utwierdziło mnie w przekonaniu, że trzeba żyć w zgodzie z naturą, dbamy w ten sposób o zdrowie. Przyroda pomaga nam w tworzeniu lepszej jakości naszego życia, dlatego ją otrzymaliśmy, ona nam pomaga w zmianie sposobu myślenia, ponieważ czasami trzeba zmienić dotychczasowe plany i przewartościować swoje życie. Popełniamy błędy, ale trzeba walczyć o lepszą jakość małymi krokami, tak jak jest z podejmowaniem aktywności, jeżeli nam się nie chce to czasem zrobimy mało, ale ważne jest żeby zrobić trening, zrównoważyć i umieć też zawsze szukać innej drogi, bo to nie jest ta właściwa. Nie potrafimy też przewidzieć jakie plany na nas czekają. Nikt nie trwa w bezpiecznej homeostazie, musimy to zaakceptować. Zrównoważyć swoje życie do pełni szczęścia to na pewno nie tylko moje marzenie, pomaga nam w tym wzajemna życzliwość, której doświadczyłam na pielgrzymce, za co z całego serca dziękuję”. (Ania)

Życie dorosłego człowieka to ciągłe zmaganie się ze sobą, z tym co nas dotyka i otacza, z własnymi słabościami, osądami innych, przeżyciami zawiedzionej miłości, trudnościami. Bieganie do Maryi jest takim czasem nauki jak to nasze życie przeżyć dobrze i nie poddawać się zwątpieniu. Każdy z nas niezależnie czy przebiegł 10, 30, 50 czy 64 km doświadczył kryzysu, bólu czy zniechęcenia i każdy z nas doświadczył jednocześnie wsparcia innych, radości z bycia razem i opieki Maryi. Z tego doświadczenia płynie głęboka nauka na całe życie. Niezależnie od okoliczności jeżeli idziemy przez życie wpatrzeni w wizerunek Maryi to ona nas ochroni i poprowadzi właściwą drogą.
Kiedy dobiegliśmy do Loretto na przywitanie wyszła do nas jedna z sióstr loretanek i zaprowadziła nas do kaplicy Matki Bożej. Nad drzwiami przez które przechodziliśmy widnieje napis: „Maryja zawsze prowadzi do Jezusa”. To był finisz naszej pielgrzymki biegowej, ale też początek kolejnej części naszego życia. Razem wzięliśmy udział w Mszy Świętej, której mogliśmy ofiarować nasze wszystkie intencje Jezusowi i prosić aby przez ręce Maryi je przyjął i wysłuchał.
W Mszy Świętej w Loretto razem z nami uczestniczyli również nasi bliscy, którzy specjalnie przyjechali do Loretto, aby być razem z nami. A tak ten dzień wspomina Joanna:
„Mimo iż sama nie biegam, zawsze z całego serca kibicuję biegaczom szczególnie pielgrzymkowym, wśród których jest bardzo często obecny mój mąż. Podziwiam Was za podejmowany wysiłek organizacyjny, wszystkie czynione przygotowania nim cała radość biegania dla uczestników się rozpocznie. Niesamowite dla mnie jest powitanie, przez Was biegnących, świtu na trasie. Wzajemne wsparcie i troska o siebie na trasie biegu, o których opowiadacie. Ponieważ szczególne miejsce w moim i naszych sercach zajmuje miejsce Maryja, to Czarnej Madonnie z Częstochowy, czy z Loretto powierzam naszą codzienność, opiekę bliskich memu sercu osób i zawdzięczam wiele otrzymanych łask. Ta niezwykła Pani jest dla mnie pomostem w spotkaniu z Bogiem, jest pocieszycielką i wsparciem w wielu trudnych życiowych momentach ziemskiej pielgrzymki. Jest też orędowniczką w naszych wspólnych modlitwach. Cieszę się, że mogliśmy, po raz kolejny, wrócić do Maryi Loretańskiej i po trosze mieć swój udział w spotkaniu z Czarną Madonna innych osób-pielgrzymich biegaczy. Mam nadzieję, że pielgrzymka biegowa z Winnicy do Maryi z Loretto będzie zachętą do odwiedzenia tego niezwykłego Sanktuarium przez innych zapalonych miłośników truchtania. Spotkanie z Jezusem czy to podczas spaceru w ciszy szumiącego lasu na ścieżkach Drogi Krzyżowej, czy w szmerze wody płynącego Liwca, czy w modlitwie Maryjnej w urokliwej, maleńkiej kaplicy, jest w tym Sanktuarium niezwykłym doświadczeniem duchowym”. (Asia)
Po Mszy Świętej zjedliśmy pyszny obiad przygotowany dla nas przez siostry loretanki i wróciliśmy do Winnicy.

25 października była jeszcze szczególną datą dla jednej z naszych biegowych koleżanek. Marysia obchodziła swoje 50. urodziny i postanowiła ten wyjątkowy dzień spędzić razem z nami biegnąc do Maryi. Nie można wymarzyć sobie lepszych urodzin. Podczas biegu był oczywiście czas na świętowanie i życzenia. Marysiu, jeszcze raz wszystkiego co najlepsze na drugą połowę życia, aby była pełna przygód i satysfakcji.
Kiedy w 2021 roku po raz pierwszy pobiegliśmy do Niepokalanowa miała to być jednorazowa, spontaniczna przygoda. Nikt z nas nawet nie marzył o tym, że ten pierwszy bieg do Maryi stanie się początkiem czegoś stałego i większego. Dziś patrząc wstecz na poprzednie edycje biegu nie mam wątpliwości, że Maryja bardzo chce nas u siebie gościć i z całą swoją miłością zaprasza nas do siebie. Ogromna liczba biegaczy, którzy chcą brać udział w tym wydarzeniu, wiele wysłuchanych intencji oraz piękne świadectwa uczestników są tym co bardzo motywuje nas do organizacji kolejnych pielgrzymek. W maju czekamy na kolejną już 10! edycję pielgrzymki „Biegiem do Maryi”. Prawdopodobnie do Sanktuarium w Sierpcu, choć w głowie mamy wiele pomysłów na inne destynacje. Bądźcie na bieżąco z nami i obserwujcie nasze media społecznościowe.
Do zobaczenia na kolejnym pielgrzymkowym szlaku.




Edyta


























































































