703

Po raz kolejny dobiegliśmy do Maryi aby zanieść jej nasze intencje. Po raz kolejne nasze prośby i dziękczynienia były okraszone wielkim trudem, ale to taki rodzaj trudu, który każdy sam dobrowolnie chce ofiarować i podejmuje go ze szczerych chęci. I po raz kolejny mamy poczucie, że Maryja bardzo chce nas u siebie gościć i z wielką miłością przyjmuje ten nasz trud wypraszając dla nas łaski.

Dla 30 biegowych pątników sobota 29 października 2022 r. rozpoczęła się bardzo wczesnym rankiem. O godzinie 5 rano spotkaliśmy się pod winnickim kościołem, aby wspólnie pokonać 72 kilometry i pobiec do Niepokalanowa, do Matki Bożej Wszechpośredniczki Łask.

To trzecia tego typu pielgrzymka zorganizowana razem z Liderem Winnica i firmą EMPRA. I jak dwie poprzednie edycje była to uczta dla ciała i duszy. Był to czas dużego sportowego przedsięwzięcia, dużego wyzwania dla naszych organizmów, ale również czas pokrzepienia, modlitwy i wspólnoty.

Kiedy wspólnie wyjeżdżamy na zawody sportowe mamy świadomość tego, że nasze wyniki zależą w dużej mierze od nas samych, od naszego wcześniejszego przygotowania, regularnych treningów, dyscypliny i odpowiedniej diety. Podczas zawodów sami pracujemy na swój sukces. I wydawać by się mogło, że przebiegnięcie dystansu ultramaratonu nawet z dobrą intencją i w słusznej sprawie będzie wyglądało podobnie. Po raz trzeci przekonaliśmy się, że pielgrzymka „Biegiem do Maryi” to coś zupełnie innego. Tutaj nie ma rywalizacji, nie ma porównywania się z innymi, nie ma walki o lepsze czasy i nie ma miejsca na łechtanie własnego ego. Podczas naszych pielgrzymek najważniejsza jest wspólnota, wzajemne relacje, wsparcie kolegów i koleżanek aby każdy dotarł do założonego celu.

Pielgrzymka biegowa do Niepokalanowa to duży wysiłek dla organizmu, ale radość która panuje wśród uczestników ponosi tak, że chce się jeszcze więcej. Brawa i doping na stacjach pomiędzy odcinkami, wspólne rozmowy, wspólne dźwiganie krzyża w postaci bolących mięśni, stawów i całego ciała dodają takiej mocy, że każda pielgrzymka to cudowna podróż do kochającej Matki.

Bieg rozpoczęliśmy o godzinie 5 rano, a do Niepokalanowa dobiegliśmy o godzinie 14:45. Po krótkim odpoczynku biegnący z nami ksiądz Adam odprawił Mszę Świętą w naszych intencjach oraz poprowadził różaniec.

Po uczcie dla ducha przyszedł czas aby zadbać o nasze ciała i zjeść wspólnie przygotowany dla nas posiłek. Atmosfera radości i poczucie wspólnoty towarzyszyło nam już do końca dnia. Pomimo ogromnego zmęczenia w oczach każdego uczestnika widać było ogrom wdzięczności i radości. Przy pożegnaniu na parkingu pod kościołem nie mówiliśmy sobie „Cześć” tylko „Do zobaczenia”, bo wiemy, że „Biegiem do Maryi” to dzieło, które musi być kontynuowane.

Kolejna biegowa podróż zaplanowana jest na 13 maja 2023 roku.

Edyta

Świadectwa

Kilku pątników chciałoby się z wami podzielić swoimi odczuciami po pielgrzymce i zachęcić was do wzięcia w niej udziału:

Ania: Przez trud włożony w „Biegu do Maryi” miałam nadzieję na wysłuchanie niesionych w sercu intencji. To piękny czas przebywania z ludźmi, którym przyświeca wspólny cel. Dla mnie pielgrzymkowy bieg był sprawdzianem ile mogę dać z siebie, ile pokonać kilometrów. Okazuje się, że Maryja uskrzydla i można dużo osiągnąć, jeśli się tylko wierzy.

Ewelina: Biegowa pielgrzymka jest dla mnie modlitwą w ciszy, sięganiem po kolejne szczyty, samorealizacją i wspaniałym, niepowtarzalnym przeżyciem. Tak ciężko zdobyty cel „smakuje” jeszcze lepiej😉 Polecam każdemu, do zobaczenia!

Zygmunt: „Bieg do Maryi” uświadomił mi, że można zrobić coś dla innych bez rywalizacji i chęci zysku. Podarować swój ogromny wysiłek i modlitwę. I chociaż u każdego na twarzy był uśmiech to każdy kolejny kilometr przysparzał ogromnego bólu, ale nikt nie narzekał. Głęboko wierzę, że Maryja wstawi się za Julkiem i za nami. Ziarno zostało zasiane a na plon musimy cierpliwie poczekać.

Ola: „Bieg do Maryi” to wspaniała inicjatywa, która uczy zaufania i miłości do Matki Bożej. Nie należy się bać podjąć tego duchowego i fizycznego wysiłku. Atmosfera na pielgrzymce jest wspaniała. Życzliwi ludzie, wzajemna pomoc i zero rywalizacji. Wszystko to sprawia, że chce się biec z radością do najwspanialszej Mamy, otworzyć się przed Nią, i ofiarować Jej swoje intencje.🥰

Bogusia: To był cudowny czas, „totalny reset psychiczny i duchowe ładowanie baterii”. Jeszcze raz baaardzo wam dziękuję😘💕

Ania: „Bieg do Maryi” będzie mi towarzyszył w dalszym życiu, jestem przekonana, że błogosławieństwo jakie otrzymałam jest znalezieniem odpowiedzi na nękające mnie wątpliwości. Od pewnego czasu uważałam, że Bóg wymaga ode mnie za dużo, więc go zostawiłam, ponieważ nie godziłam się na wszystko czego ode mnie oczekiwał.

Żyjemy w trudnych czasach, gdzie modne jest kłamstwo, sprawiedliwość ma trudną definicję a przyjaźń ma cienkie nici. Bardzo często jest za trudno podejmować kolejną próbę przypominającą toczenie kamienia na górę jak Syzyf. Staramy się czasem obejść system np. mogąc ten kamień wypełnić helem, bo dzisiejsza wizja świata na to pozwala i jest sprzyjająca izolacji i osamotnieniu w które ja również uciekałam. Każdy wydawał mi się dziwny, niezrozumiały dla mnie poprzez swoje postępowanie, dlatego unikałam ludzi. Oczekiwania innych w stosunku do mnie przerastały mnie, nie mogłam spełnić wszystkich i zaczęło mnie bardzo męczyć życie w napięciu, szybko, wszystko zdążyć, wykonać niemożliwe, bez wytchnienia dla siebie aby więcej.

Życie postawiło mi wysoką poprzeczkę a ja nie potrafię skakać flopem, ale potrafię dreptać i podskakiwać. Mogę to porównać do rezygnacji z dużego konkretnego celu na rzecz mniejszych, które również cieszą. Odizolowanie się od ludzi wpływa destrukcyjnie na każdego z nas więc, utrzymywałam kontakty z ludźmi tylko dlatego, że socjalizacja chociażby ta najgorsza jest sprzyjająca rozwojowi, który jest dla mnie jednak ważny. Zrozumiałam, że to nie fair.

Czy można się pokłócić z Panem Bogiem? Wydaje mi się, że tak ale zauważyłam że jeśli nie jestem potrzebna Panu Bogu to nikomu nie jestem potrzebna. Trudno jest zobaczyć tyko prawdę a prawdę zobaczyłam po przyjeździe do domu na ostatnich zdjęciach, które zostały zrobione przed dojazdem do Niepokalanowa uczestnikom biegu i wiem, że jest i istnieje. Aktorstwo można świetnie zagrać, ale na takim długim dystansie kłamstwo ma krótkie nogi. Nieocenioną wartością było dla mnie zobaczenie motywacji wewnętrznej uczestników biegu. Motywacja wewnętrzna to pragnienie, które wychodzi z nas z naszej duszy. motywacja zewnętrzna to wygląd, lans, popis, kasa, granie roli aktorskiej. Radość i ulga jaka wymalowana była na twarzach uczestników biegu wyryły mi szlachetne wspomnienie, które będzie mi bardzo długo towarzyszyć. Prawdą jest Matka Boża i jej błogosławieństwo, którego nie mogę zagubić.

Ilona: Ja wraz z mężem pierwszy raz braliśmy udział w pielgrzymce biegowej. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni panującą tam atmosferą i wzajemnym wspieraniem się uczestników. Ukoronowaniem naszego wysiłku była wspólna Msza Święta i różaniec.

Hubert: Pierwsza moja pielgrzymka biegowa i mam nadzieję, że nie ostatnia. Dużo czasu na przemyślenia i modlitwę. Organizatorzy i uczestnicy to pozytywnie nastawieni ludzie, których łączy pasja, miło było z nimi biec i pokonywać kolejne kilometry.

Mariusz: Czym jest dla mnie pielgrzymka biegowa do Maryi? Dla mnie jest to łamanie samego siebie i swoich słabości na każdym przebiegniętym kilometrze, doświadczanie pomocy i wsparcia bliźniego. To tu całkowicie porzucam swoją strefę komfortu, powierzając cały trud biegu Maryi. Na pielgrzymce doświadczam na każdym kroku wspólnoty, troski o drugiego, miłosiernie wyciągniętej dłoni od każdego uczestnika i oczywiście tego rozpromienienia na naszych twarzach, to jest coś niesamowitego 😊. Oczywiście uwieńczeniem jest wspólne dotarcie do bram sanktuarium i wspólna Eucharystia.

Czy warto się tak trudzić? Zdecydowanie, tak! Jaki jest cel takiej pielgrzymki? Dla każdego z nas indywidualny, ale celem jest spotkanie z nasza Matką i przedstawienie jej niesionych przez nas intencji. Tych naszych osobistych, ale również powierzonych nam przez tych którym Maryja jest również bliska. U celu, przed sanktuarium chciałoby się wykrzyknąć: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem”.

Ania: „Bieg do Maryi” to dla mnie czas podziękowania za opiekę nam moja rodziną. Każdy kilometr zbliżający do Matki daje mi poczucie pozostawanie za sobą tego co mnie przytłacza i daje odczucie bezsilności. „Bieg do Maryi” jest jak bieg przez życie – zawierzając Maryi dokonujemy rzeczy „niemożliwych”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *