Tradycją stało się już, że nasz kochany „Liderek”, czyli my, silną grupą biegową meldujemy się co roku 11 listopada na skrzyżowaniu ulic Stawki i Al. Jana Pawła II w Warszawie. W tym roku nie było inaczej. Były nowe twarze, ale nie zabrakło też starych wyjadaczy, którzy pamiętali już nie jeden Bieg Niepodległości. Ja zaliczam się chyba do tych średniaczków, bo był to mój trzeci start.
Dzień to był dla mnie szalony. Wstałem, pełen luz, mam dużo czasu, więc powoli spakowałem się i wyjechałem. Byłem już pod Winnicą, kiedy w mojej głowie pojawiła się myśl: pakiet startowy! Zadzwoniłem do Jacka i zawróciłem. W domu szybko chwyciłem pakiet i pojechałem. Już wtedy czarne myśli dały o sobie znać, ponieważ Bieg Niepodległości zawsze był dla mnie pechowy. W 2014r. na trasie towarzyszyła mi kolka i wielki tłum na trasie, co spowodowało, że psychika nie wytrzymała. Miała być życiówka, a wyszła klapa. Rok później nadal przygotowany byłem na życiówkę, ale znowu nic z tego nie wyszło. Ktoś zdjął mi buta zaraz po starcie, a potem o mało co nie skręciłem kostki na szynie tramwajowej.
Tym razem nie wziąłem pakietu i od razu potraktowałem to jako zły znak. Pomyślałem wtedy, że pobiegnę na luzie, tylko nie wiedziałem jeszcze z kim. W głowie milion myśli… Konsultacja z Danielem sprawiła, że postanowiłem pobiec tempem 4:50, które miałem w planach od początku. Po chwili jednak mój niezawodny szwagier doradził: „leć tempem 4:45, bo potem będziesz żałował”. Wystartowałem z tempem 4:45, więc pomyślałem: jest moc! Drugi kilometr to tempo 4:40: jest moc! Trzeci kilometr wszedł na miękko, więc przyspieszyłem. Nogi biegły same, a w głowie spokój, bo tempo wynosiło 4:30 – 4:35. Kilometry mijały bardzo szybko, bo cały czas wyprzedzałem rywali. Na mecie okazało się, że udało mi się pobić rekord życiowy.
Na pochwałę zasługują nasze panie, czyli: Aneta, Karolina i Patrycja, które debiutowały w biegu na 10km i osiągnęły świetne wyniki. Aneta miała i ma się na kim wzorować, bo jest żoną naszego Marcina Banaszkiewicza – znanego zdobywcy pucharów. Karola mimo tego, że już Brodowska, to jednak genetycznie Kozłowska, córka Daniela, więc w jej przypadku nie mogło być inaczej, niż rewelacyjnie. Patrycja zaś, pobiegła z narzeczonym Marcinem „Orlandem” Kozłowskim i również wybiegała bardzo dobry czas.
Artur Kopka
A teraz czas na wrażenia Karoliny Brodowskiej, która swoim biegiem pobiła rekord kobiet „Lidera” na 10 km:
Bieg Niepodległości w Warszawie to w moim przypadku, start, po bardzo długiej przerwie w bieganiu. Kto by pomyślał, że zakończy się tak dużym osobistym sukcesem i przejdzie najśmielsze oczekiwania.
Założenie złamania 55 min udało się zrealizować i ukończyć bieg z czasem 51:20. Taki wynik nie byłby możliwy, gdyby nie Kapitan Michał ,,TSUBASA” Brodowski, który postanowił być moim ,,zającem”. Kłamczuch z niego straszny, ale gdyby nie te niewinne kłamstewka podczas biegu, nie udałoby się osiągnąć tak dobrego wyniku. Michał jeszcze raz dziękuje za wspólny bieg, nieustanne motywowanie i wsparcie na trasie. W życiu nie usłyszałam tylu komplementów… 😉
Chociaż bieg odbywał się w aurze zimowej, wszystko było przyprószone śniegiem i temperatura była bliska zera, atmosfera na trasie była gorąca. Kibice dopingowali na każdym kilometrze, co bardzo motywowało do dalszej rywalizacji i sprawiało, że pomimo narastającego zmęczenia, chciało się biec dalej, w kierunku upragnionej mety.
Udział w Biegu Niepodległości potwierdził, że ciężka praca, treningi bez względu na warunki atmosferyczne, upór, przynoszą efekty, i że z chwilą przekroczenia linii mety zapomina się o zmęczeniu i wysiłku. Pozostaje tylko ogromna radość i satysfakcja. Mam nadzieję, że kolano pozwoli mi dalej trenować i jeszcze nie raz wystartować w tak doborowym towarzystwie. Wszystkim gratuluję wyników i życzę powodzenia w kolejnych zawodach.
oficjalne wyniki -> link
Nasze wyniki:
1 | Banaszkiewicz Marcin | 39:26 | Open 405/M30 175 | rek. żyć. |
2 | Bryśkiewicz Jacek | 39:39 | Open 439/M30 188 | |
3 | Darkowski Rafał | 44:40 | Open 1694/M30 682 | |
4 | Kamiński Mateusz | 45:35 | Open 2063/M20 499 | |
5 | Falęcki Dawid | 45:36 | Open 2073/M20 502 | rek. żyć |
6 | Karasiewicz Dariusz | 45:40 | Open 2085/M20 507 | |
7 | Kopka Artur | 45:55 | Open 2197/M20 541 | rek. żyć. |
8 | Falęcki Dominik | 46:51 | Open 2658/M20 629 | |
9 | Jończyk Maciej | 48:50 | Open 3657 | rek. żyć. |
10 | Sikorski Daniel | 49:08 | Open 3838/M20 876 | |
11 | Brodowski Michał | 51:19 | Open 5034/M20 1091 | |
12 | Brodowska Karolina | 51:20 | Open 5027/K20 205 | rek. żyć. |
13 | Kozłowski Sebastian | 52:48 | Open 5840/M20 1255 | rek. żyć. |
14 | Chojnacka-Banaszkiewicz Aneta | 58:53 | Open 9033/K30 847 | rek. żyć. |
15 | Chojnacki Kamil | 58:59 | Open 9071/M20 1700 | |
16 | Górska Patrycy | 1:07:02 | Open 11196 | rek. żyć. |
17 | Kozłowski Marcin | 1:07:02 | Open 11197 | |
18 | Banaszkiewicz Agnieszka | 1:09:44 | Open 11479/K20 1078 | rek. żyć. |
I tak oto zakończyliśmy kolejny sezon biegowy Lidera Winnica. Znakomite wyniki, bo jak można inaczej nazwać 9 rekordów życiowych na 18 startujących biegaczy? Sprawiły one, że wracaliśmy do domu w znakomitych nastrojach. Teraz, w zaciszu domowym każdy musi podsumować swój sezon i oczywiście wyznaczyć nowe, jeszcze ciekawsze cele. Następnie przystepujemy do systematycznych treningów, bo jak wiadomo: „Sukces to suma niewielkiego wysiłku powtarzanego z dnia na dzień. ” – Robert Collier